A {color: #000000;} A:link {color: #000000; text-decoration:none} A:visited {color: #000000; text-decoration:none} A:hover {color: #000000; text-decoration:none; color:#FF0000}
DZIWNY ROK |
Rok Pański 2004 był to dziwny rok, w
którym rozliczne znaki na łonie naszego mia-sta
zwiastować miały jakoweś, nikomu nie wiadome,
zdarzenia. Kronikarska nasza gazeta już z wiosny
odnotowywać poczęła niezwykły upadek powiatowego
szpitala, który lekka ręka decydentów bezlitośnie
skazała na zagładę, co blady strach rzuciło na brać
miejską. Po ponad półwieczu na swe dobra powrócili
spadkobiercy hrabiów Szlubowskich, co zelektryzowało
mieszczan, którzy od razu podzielili się na zwo-lenników
i zajadłych przeciwników denacjonalizacji. W połowie
roku jakowyś dziad-gawędziarz Fiodor (Rusin pono)
poruszył patrycjat miejski, który nieufnie spozierać
począł dokoła, radując się opisami innych i z
trwogą czekając na karykaturalny obraz własnych
postaci, co zwiastowało ni mniej ni więcej jak
zaostrzenie relacji względem nienawistnych stronnictw
politycznych. W majowym szaleństwie przyrody polska
flaga narodowa nieznanym trafem zakwitła przed ratuszem
do góry nogami, wiesz-cząc nieciekawą przyszłość i
trwogą ogromną napawając mistycznie i patriotycznie
usposobiony plebs grodu nad Białką. A i długo nie
trzeba było czekać, jak posady tracić poczęli
wieloletni rezydenci kierowniczych stolców, a
niekończąca się wojna burmistrzów (starego i
aktualnego), weszła w nową, niezwykle aktywną fazę. W
dolnym biegu Białki pojawiły się bobry, których
najstarsi mieszkańcy miasta nie pamiętają; powszechnie
więc odprawiano posty i przeprowadzano zbiórki
jałmużny, które miały ewentualną zarazę, podwyżki
cen czy zepsucie moralne z Unii Europej-skiej płynące,
zatrzymać. Nareszcie zima nastała tak lekka, że
najbardziej wiekowi radzyniacy podobnej nie widzieli, a
zasiadającym do uroczystej kolacji w dzień wigi-lii
Narodzenia Bożego Syna towarzyszyło dudnienie deszczu o
szyby w oknach. Gdy więc tak porządek przyrody zdawał
się być wcale odwróconym, wszyscy w Radzy-niu zwracali
niespokojny wzrok ku temu, co też przynieść miał Nowy
Rok Pański 2005. Popatrzmy i my lękliwie, a z nadzieją,
w tamtą stronę. |
Dariusz Magier |
PS. Dziękuję Henrykowi S. za współpracę. |
POWRÓT |
© Dariusz
Magier. Prawa autorskie zastrzeżone. Pierwodruk: Dziwny rok, "Wspólnota Powiatowa", nr 2/2005, s. 18. |