A {color: #000000;} A:link {color: #000000; text-decoration:none} A:visited {color: #000000; text-decoration:none} A:hover {color: #000000; text-decoration:none; color:#FF0000}
Głos ludu wnosi, że moje felietony są niezrozumiałe. Niech więc i ja zrobię coś dla mas, a w dodatku populistycznie, może więc coś z tego wyniknie. Przedstawiam za-tem FELIETON BAROWY |
Była
piątkowa noc. Wiatr napiiiiiiii jak cholera, więc
trudno było zachować równowagę. Z przeciwka
zapiiiiiiiiiii jakiś samochód, a chiiiiiiiii za
kierownicą nie zmienił nawet świateł na krótkie (choć
był na terenie zabudowanym) i napiiiiiiii mi po oczach.
Oślepił mnie jak jakiegoś Juranda. No i nie udało mi
się ominąć dziury w chodniku. Kuiiiiiiii ból rzucił
mnie na glebę, że ledwie wstałem. Chiiiiiii w samocho-dzie
nawet się, kuiiiiiii, nie zainteresował, tylko dodał
gazu i spiiiiiiiii. Cóż było robić, otrzepałem spodnie i pokuśtykałem do domu. Rano kuiiiiiiiiiii ból. Noga jak balon (chiiiiiiii z kacem). No i czyja to wina? Primo - moja, bo łaziłem po nocy. Secundo - burmistrza, bo nie zrobił chodnika. Tertio - chiiiiiiii za kierownicą, bo nie zmienił świateł. Quatro - producenta luksusowej, bo nie ostrzegł na etykiecie, że po kilku setkach tak mnie pieiiiiiiiii w głowę. I refleksja: w Polsce tak zawsze, jest chiiiiiiiii, a nikt za to nie odpowiada. iiiiiiiiii... iiiiiiiii... iiiii... iiii... iiiiiiiiiiiiiiiiiiiii... iiiiiiiii... iiiiii... iiiiiiii... iiiiiiii... iiiiiiii... iiii... |
Dariusz Magier |
POWRÓT |
© Dariusz
Magier. Prawa autorskie zastrzeżone. Pierwodruk: Felieton barowy, "Wspólnota Powiatowa" 2004, nr 20, s. 9. |