LEKCJA DEMOKRACJI
 
Francja daje nam wspaniałą lekcję. Nieocenioną. Od lat. Oto wybory prezydenta Republiki. Dwie osoby przechodzą do drugiej tury. Dwie postawy kreowane na dwa diametralnie różne światy: prawicę i lewicę. Kreowane, bo w rzeczywistości ich przekonania polityczne można by przełożyć na nasze warunki w taki oto sposób: Sarkozy – lewa frakcja PO; Royal – prawa frakcja SLD. Jednak najlepsze dopiero przed nami. Dzień wyborów, zwycięstwo jednego z kandydatów i... zamieszki wszczynane przez zawiedzionych wyborców strony przegranej. Obłąkana utopijną ideologią grupka młodzieży francuskiej i armia ich kolorowych towarzy-szy walki o świetlane jutro prowadzą regularne bitwy z policją, palą samochody, demolują sklepy. I nazywają to politycznym wyrazem niechęci do zwycięzcy. Tak nad Sekwaną wyglą-da realizacja ideałów demokracji grubo ponad 200 lat od rewolucji francuskiej.
Warto zapamiętać tą lekcję. W Polsce czegoś podobnego nie widzieliśmy bodajże nigdy, bo demonstracje endeckie po wyborze Narutowicza na prezydenta w 1922 roku w zestawieniu tymi zamieszkami można by porównać do protestu płacowego pielęgniarek. W Polsce po ostatnich wyborach parlamentarnych, niektórzy ewentualnie doznali nieszkodliwego szoku, jak niedoszły „premier z Krakowa”, i inni się obrazili. Wszystko. A w skali mikro, po wybo-rach samorządowych, to w ogóle nic. Niekiedy szkoda. Bo chyba tylko wizja 8-tysięcznej diaspory niezadowolonych Arabów mogłaby co niektórych spryciarzy naszych powiatowych miasteczek zniechęcić do pewnych działań niezgodnych z zasadami demokracji, którą prze-cież oficjalnie wszyscy tak kochają.

Dariusz Magier
POWRÓT
 
© Dariusz Magier. Prawa autorskie zastrzeżone.
Pierwodruk: Lekcja demokracji, „Wspólnota Regionalna”, nr 20/2007, s. V.