ZONA DEAMONICUM
 
Znacie to uczucie niedzielnych godzin południowych, kiedy idziecie pustymi chodnikami pustych ulic pustego (zdaje się) miasta, a w powietrzu dźwięczy głos dochodzący z pobliskiego kościoła, gdzie właśnie sprawowana jest Msza święta? Jakże charakterystyczne to ciągle jeszcze dla polskich miasteczek i całkiem sporych miast, gdzie pusto, bo wszyscy znajdują się w jednym miejscu. W kościele. A boska aura roztacza się wokół. I jakże to ciągle jeszcze cywilizacyjnie bliskie tradycji Zachodu, który skurczył się niepomiernie, rozczłonkował na nieliczne enklawy rozrzucone po mapie Europy niczym krople atramentu. A Polska największą z nich. Nie dziwota zatem, że to Polakom papież Benedykt XVI stawia zadanie rechrystianizacji, które wyartykułował podczas peregrynacji po naszym kraju w 2006 roku. Oto okazało się, że efektem XX stulecia są poważne zmiany mentalno-terytorialne i tylko my nadal jesteśmy przedmurzem Europy – z tą różnicą, że teraz bronimy cywilizacji zarówno przed barbarzyńcami ze wschodu jak i z zachodu. Z jednej strony skarłowaciałe niedobitki na gruzach własnej cywilizacji, która już dla nich samych jest obcą, z drugiej nieszczęśliwe sieroty po szatańskiej ideologii. Z jednej monumentalne katedry-muzea dawno pozbawione Boga, pełne za to japońskich turystów, z drugiej ulice pięknych miast wyzutych z jakiegokolwiek ducha i tradycji. W niedzielne południe w białoruskim Mińsku również pustawo, rodziny tak samo zbierają się razem – na zakupach w supermarketach. Idziesz szerokimi arteriami, jakich nie znajdziesz w Polsce, lecz na próżno wytężasz słuch. Nie usłyszysz sygnaturki ni głosu kapłana. Jeśli zaś coś usłyszysz, będzie to przerażający chichot bezkarnych demonów. Jedyne co można zrobić to dorysować krzyż na wieżyczce widniejącej na znaku drogowym na granicy miasta oznajmiającym wjazd do strefy zabudowanej. Znak dla misjonarzy.



Dariusz Magier
POWRÓT
 
© Dariusz Magier. Prawa autorskie zastrzeżone.