24 maja 2008

Ulica poetycka w Zamościu

24 maja 3/4 składu naszej redakcji zagościło przez chwilę w Zamościu na wydarzeniu kulturalnym pt. "Adres: ulica poetycka. Klasycy zamojskich ulic. Literackie ulice świata". Tego dnia najciekawszym (jak dla nas oczywiscie) punktem imprezy było forum pism kulturalnych ściany wschodniej, do którego to grona (nie tak bardzo wąskiego, jak się okazuje) zaliczono także nasz - młody stażem i średnią wieku - kwartalnik. Do czegoś na kształt duskusji o kondycji i przyszłości pism kulturalnych poza "Kozimrynkiem" zaproszono także pisma: Akcent (Lublin), Egeria (Chełm), Fraza (Rzeszów), Kresy (Lublin), Lublin (Lublin), Nestor (Krasnystaw), Podlaski Kwartalnik Kulturalny (Biała Podlaska), Pociąg 76 (Warszawa - Krzyżowa), Światłocienie (Lublin), W kręgu kultury (Lublin) i Zamojski Kwartalnik Kulturalny.


I niby wszystko w porządku - tytułów cała masa, ich redakcje stawiły się niemal w komplecie, ludzi chętnych do dyskusji całe długie krzesełek rzędy, ale...
Właśnie. Coś nie wypalilo. Sam pomysł chwalebny i potrzebny, lecz wykonanie... Nawet nie polskie, bo gdyby było po polsku - impreza mogłaby się skończyć miłą sercu integracją środowiska w pobliskim pubie i wspólnym narzekaniem na brak finansów, niezrozumienie ze strony samorzadów lokalnych itp. trudnościach towarzyszących wydawaniu pisma kulturalnego na wschodniej ścianie RP. Tak się nie stało.
Na panel dyskusyjny organizatorzy przeznaczyli "aż" godzinę, z czego połowę czasu zajęła prezentacja poszczególnych tytułów i licznie przybyłych członkow redakcji. Nie obyło się bez zabawnych akcentów, jak np. powitanie naszej konfraterni przez prowadzącego, który przedstawił nasze pismo w sposób sugerujący jednoznacznie, że ani jednego numeru nie przeczytał, a także pewnej pani redaktor, która będąc "przy głosie" wyraziła szczere zdumienie połączone z nie mniej szczerym ubolewaniem nad kierunkiem rozmowy, bo my tu o pieniądzach i nakładach, a ona miała nadzieję na wierszy czytanie... Wniosków zapadających w pamięć po rozmowie nie odnotowano. Literacko - kulturalne towarzystwo redaktorów wysłano "w miasto" na przymusową przerwę. I po integracji. Reasumując - minusem imprezy był zbyt napięty program, który, jak podejrzewam, żadnej z jego części nie pozwolił w pełni "wybrzmieć". Skończyło się zanim się na dobre zaczęło a na koniec - jak w wierszyku Andrzeja Waligórskiego: "wstali, ubrali się i rozeszli się do swoich domów".
Plusy - koncert Sambora Dudzińskiego, który jak zwykle zagrał i zaśpiewał genialnie, bez trudu oczarowując publiczność. Genialny był także "Bigos u Poteów" w pobliskim Corner Pubie. Jednak tego dnia najbardziej wartościowym "klasykiem zamojskich ulic" okazał się nasz przewodnik Tomek Świrgoń z redakcji "Tygodnika Zamojskiego", dzięki któremu w najbardziej nastrojowych piwniczkach starówki udało nam się jakoś przetrwać przy śledziku i napojach chłodzących długaśne przerwy między kolejnymi odsłonami kulturalnej "uczty".

Fot. Przemas
  POWRÓT